Kiedy w końcu zamanifestuję moje marzenie, wszystko będzie dobrze i będę niesamowicie szczęśliwa. Życie nabierze kolorów i niczym już nie będę się martwić. Czy Ty też tak myślisz? Jeśli tak, to przeczytaj ten artykuł.
Na pewno ucieszysz się ze spełnienia marzenia, może nawet popłyną łzy wdzięczności. Ten stan ekscytacji będzie trwał tydzień, może miesiąc. Potem stanie się czymś normalnym w Twojej rzeczywistości, a jego blask zblednie i rozpoczniesz poszukiwania czegoś nowego. Jeśli nie nauczysz się żyć w energii obfitości już teraz, to nie ma znaczenia ile celów zrealizujesz, zawsze będziesz czuć, że to nie wystarczy i ta pustka będzie o sobie dawać znać.
Twoja moc jest w teraźniejszości
Ogromnie bolesne jest dyskredytowanie teraźniejszości na koszt wyśnionej przyszłości. Marzenia są cudowne i dają nam nadzieję i chęć do życia, ale nie można uzależniać od nich swojego szczęścia. Powinny one być słodkim bonusem do już pięknego życia. Oznacza to także pełną akceptację siebie w tu i teraz, bez wszystkich ozdób, o których marzysz.
Nie piszę tego po to, aby Cię zasmucić, bo możliwość spełniania marzeń jest czymś absolutnie wspaniałym. Chcę jedynie, żebyś wcześniej zdała sobie sprawę z tego, że jeśli nie potrafisz się cieszyć swoją teraźniejszością taką, jaka jest, to na dłuższą metę Twoje marzenie też nie przyniesie Ci spełnienia, jakiego oczekujesz. Nie musisz czekać na swoje marzenie, żeby być szczęśliwą i żeby cieszyć się życiem.
Pokładanie swojego szczęścia w odległych marzeniach może motywować, ale jeśli trwa od dłuższego czasu, a nasze marzenie nadal się nie spełniło to jest to prosta droga do poczucia niedosytu i frustracji. Wtedy najlepiej jest odpuścić, ponieważ stworzona presja mentalna jest tak duża, że nie przyniesie nam żadnych korzyści. Zamiast tego warto poszukać tego, co sprawia nam radość na co dzień i przynosi uczucie ulgi.
Codzienne chwile, nawet te najprostsze, mogą przynosić ogromną satysfakcję i poczucie spełnienia. Celebracja drobnych sukcesów, docenianie siebie i bliskich oraz zanurzenie się w tu i teraz pozwala na budowanie prawdziwego, trwałego szczęścia. Oczekiwanie, że przyszłe wydarzenia przyniosą nam upragnione zadowolenie, może sprawić, że przeoczymy piękno i wartość chwili obecnej. Dlatego ważne jest, aby znaleźć równowagę między marzeniami a docenianiem tego, co mamy tu i teraz.
Presja zamanifestowania marzenia
Oczywiście, zawsze warto marzyć, słuchać swojego serca i realizować się, ponieważ po to tu jesteśmy. Nasze życiowe doświadczenie generuje w nas potrzeby i pragnienia, na które powinniśmy być otwarci i które powinniśmy pielęgnować. Pragnę jedynie przestrzec przed pokładaniem całego swojego szczęścia w spełnienie jakiegoś dużego pragnienia, ponieważ jest to duże obciążenie psychiczne, a jednocześnie tworzy tak silną presję, że opóźnia naszą manifestację. Najłatwiej manifestować rzeczy, do których nie jesteśmy tak mocno przywiązani emocjonalnie i gdzie wiemy, że czy ta rzecz będzie czy nie, my i tak będziemy szczęśliwi.
Jeśli boisz się odpuścić swoje techniki manifestowania, bo tak bardzo zależy Ci na marzeniu, ale z drugiej strony jesteś sfrustrowana, że jeszcze go nie ma, to najlepsze, co możesz zrobić to zrobić przerwę. Zacząć doceniać tu i teraz. Przekonać się, że nawet bez tego marzenia będziesz szczęśliwa. Robić to, co sprawia Ci radość chwila po chwili.
Szczęśliwe tu i teraz
Uznanie swojej teraźniejszości jako pełnej, szczęśliwej i spełnionej, daje ogromną ulgę mentalną, ponieważ przestajemy się skupiać na tym, co nas boli i czego brakuje. Zamiast tego, zaczynamy doceniać te małe rzeczy w życiu, które cieszą, jak orzeźwiający prysznic czy gorąca herbata. Przestajemy biec bez końca do przodu w poszukiwaniu tego, co zapełni pustkę i odkrywamy szczęśliwe tu i teraz. Odkrywamy szczęście, które wypływa z wewnątrz, a nie to ograniczone i tymczasowe szczęście przypływające z zewnątrz.
Przeczytaj także: Jak zacząć przygodę z manifestowaniem rzeczywistości? Porady dla początkujących
Exmilia
14 września 2024 at 11:08Dziękuję za post 🙂 Zgadzam się, że należy dostrzegać codzienne chwile, czerpać z nich radość, z małych, niby zwykłych momentów. Wiadomo, marzyć trzeba, ale też nie fokusować się za bardzo tylko na tym, bo przegapimy wiele pięknych chwil tu i teraz.
P.S. Cieszę się, że znowu publikujesz posty 🙂 Pozdrawiam.